środa, 21 sierpnia 2013

Rozdział II

Mniej więcej 7 minut po wyjściu z domu znalazłam się już przed drzwiami szkolnymi. Czekała tam na mnie Bonnie. Podbiegła do mnie. Wyglądała na smutną.
-Słyszałaś już?- zapytała przerażona Bonn.
-Nie, a o co chodzi?- w tym momencie podszedł do mnie Tomas.
-Katie.. Alice leży w szpitalu. Wczoraj rodzice zobaczyli ją w łazience podczas próby samobójczej. Leżała nieprzytomna obok wanny, a w ręku trzymała zakrwawioną żyletkę- To powiedziawszy, Bonnie otarła rękawem łzy spływające jej po twarzy.
To niemożliwe! Jeszcze wieczorem gadałyśmy o tym, jak będzie wyglądał nasz projekt na plastykę. Tylko z jakiego powodu to zrobiła? Przecież mówiła mi o wszystkim. To na pewno nie było nieszczęśliwe zakochanie się, bo kiedy tylko ktoś wpadł jej w oko, od razu przychodziła z tym do mnie. Może miała jakiś konkretny powód? Wyjęłam z torby telefon, wybrałam numer mamy, by do niej zadzwonić. Po kilku sekundach mama odebrała.
-Tak córeczko?- zapytała mnie z lekkim niepokojem-Czy coś się stało?
-Zmiana planów. Alice jest w szpitalu i muszę ją dziś odwiedzić. Mama Bonnie nas tam zawiezie, więc nie musisz się martwić- w tym momencie usłyszałam dzwonek na lekcje, dlatego zakończyłam rozmowę z mamą, wepchnęłam telefon do kieszeni i razem z Tomasem oraz Bonn ruszyliśmy ku sali.
*
Cały czas byłam rozkojarzona. Ciągle błądziłam myślami o Ali oraz o tym, dlaczego chciała się zabić. Nie dawało mi to spokoju. Kreślałam nerwowo po zeszycie coraz to nowe znaczki. W pewnym momencie ktoś krzyknął w moim kierunku.
-Alice Clarck nie przeszkadzam Ci?
To była moja nauczycielka. Łypała na mnie swoimi ciemnymi oczami spod prostokątnych okularów. Ocknęłam się i starałam się taka być do końca lekcji. Tuż przed końcem lekcji pani Wilson zadała nam czterostronne wypracowanie na temat kocich odchodów. To zupełnie bezsensu.. Wydaje mi się, że się na nas uwzięła. Tylko czemu? Gdy zadzwonił dzwonek, podszedł do mnie Tomas.
-Mam Ci coś ważnego do powiedzenia. Bądź dziś na boisku szkolnym o równej 3. Będę tam czekał. Tylko przyjdź sama. Proszę-to mówiąc ruszył w stronę korytarza.
Co się takiego wydarzyło? O czym chce ze mną porozmawiać?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz